bo chorowałam na miłość.
Przepisał leki, podał dawkowanie:
Raz dziennie łyżeczkę nienawiści,
Dwa razy na dobę tabletkę ironii,
W razie powikłań natychmiastową ucieczkę.
Leczyłam się...systematycznie i dokładnie.
Nie wyzdrowiałam...
A lekarstwa się skończyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz